
Współczesna motoryzacja dostarcza kierowcom coraz więcej technologii wspomagających prowadzenie pojazdu – od systemów utrzymania pasa ruchu po asystentów zmiany pasa i awaryjnego hamowania. Mimo tego, to człowiek pozostaje najsłabszym ogniwem układu. Choć wypadki drogowe często kojarzymy z brawurą lub złą pogodą, to znaczna część z nich wynika z czynników psychofizycznych, takich jak zmęczenie, spadek koncentracji czy chwilowe rozproszenie uwagi. I choć są one mniej spektakularne niż przekroczenie prędkości o 50 km/h, potrafią być równie – a czasem nawet bardziej – śmiertelne.
Zmęczenie podczas jazdy – ukryty przeciwnik
Zmęczenie podczas jazdy to jeden z najniebezpieczniejszych stanów, który potrafi pojawić się niepostrzeżenie. W przeciwieństwie do alkoholu czy narkotyków, nie pozostawia wyraźnych śladów – nie ma oddechu, którego można zbadać, ani jednoznacznych testów. Kierowca może przez dłuższy czas nie zauważać, że jego czas reakcji wydłuża się, a percepcja spada. Mikrosen – trwający zaledwie kilka sekund – wystarczy, by auto zjechało na przeciwległy pas lub wypadło z zakrętu. Co więcej, zmęczenie często idzie w parze z monotonią – długie trasy, autostrady, jazda nocą. To właśnie wtedy układ nerwowy przełącza się na tryb minimalnego zaangażowania, co zwiększa ryzyko katastrofalnego błędu.
Rozproszenie – sekunda nieuwagi, całe życie konsekwencji
Drugim cichym zagrożeniem na drodze jest rozkojarzenie. Telefony komórkowe, nawigacje, rozmowy z pasażerami, ustawianie radia – wszystko to może oderwać wzrok od drogi na zaledwie kilka sekund. A przy prędkości 100 km/h samochód pokonuje w tym czasie niemal 30 metrów. Wystarczy jeden moment, by przegapić pieszego, zbyt późno zareagować na nagłe hamowanie auta przed nami czy wjechać w zakręt ze zbyt dużą prędkością. Co gorsza, kierowcy często nie zdają sobie sprawy, że rozkojarzenie bywa groźniejsze niż prowadzenie po alkoholu – bo tworzy fałszywe poczucie kontroli, podczas gdy uwaga jest rozproszona.
Technologia nie zastąpi zdrowego rozsądku
Choć nowoczesne samochody wyposażone są w systemy wykrywające zmęczenie kierowcy, ostrzegające o zjechaniu z pasa czy automatycznie hamujące w sytuacjach awaryjnych – żaden z tych mechanizmów nie jest w stanie całkowicie zastąpić świadomego, wypoczętego człowieka za kierownicą. Odpowiedzialność za bezpieczeństwo zawsze ostatecznie spoczywa na kierowcy. Dlatego tak ważne jest, by planując długą podróż, uwzględniać regularne przerwy, spać odpowiednią liczbę godzin przed wyjazdem i reagować na pierwsze sygnały zmęczenia. Kilkunastominutowa drzemka, kubek kawy czy krótki spacer mogą uratować nie tylko nasze życie, ale i życie innych uczestników ruchu.